1. Wprowadzenie: spotkanie z Footdee

Footdee (czytane „Fittie”) to jakby miasteczko w mieście – osada wpisana między betonowy port a szeroką, piaszczystą plażę Morza Północnego. Wchodząc do niej, człowiek ma wrażenie, jakby przekraczał granicę realnego świata – z gwaru nadbrzeża wchodzi się w ciszę, której nie tłumią nawet mewy. Niskie domy otaczają równe place. Brukowane ścieżki prowadzą do urokliwych ogródków, a każdy z domków zdaje się opowiadać własną historię: czerwone drzwi, niebieskie ramy okienne, rzeźbiony kot nad wejściem, stare kości wielorybie w ogrodzie. Pomiędzy nimi: stare krzesło, drewniana ławka, doniczka z lawendą, linia suszącego się prania. Jest w tym wszystkim coś niezwykle ludzkiego i spokojnego.
Architektura? Skromna, funkcjonalna, zbudowana z szarego, lokalnego granitu. Urbanistyka? Zaskakująco przemyślana, choć z pozoru organiczna. Ale to nie forma uderza najmocniej – tylko to, że wszystko tu wydaje się żywe. Każdy detal, choć drobny, jest czyimś wyborem. Footdee nie jest zabytkiem w skansenie – to żyjące osiedle, pełne ludzi, dźwięków, kolorów i znaków bycia.
Zawodowo zajmuję się architekturą. Często przyglądam się osiedlom – ich funkcji, kompozycji, materiałom. Ale Footdee przemówiło do mnie inaczej. Nie jak projekt, lecz jak miejsce z duszą, które powstało z potrzeby bycia razem, życia blisko morza, blisko siebie nawzajem. Spacer po tym miejscu wywołał wiele pytań: jak wyglądała jego historia? Co sprawia, że mimo upływu czasu, nie zatraciło swojej spójności? I co – jako architekci, projektanci, obserwatorzy życia miejskiego – możemy się z niego nauczyć?
Ten wpis to próba odpowiedzi. Zapraszam Cię do wędrówki po Footdee – tej niezwykłej mikroutopii z granitu i wspólnoty.

2. Ślady przeszłości: historia osady rybackiej
Zanim Footdee stało się planowaną osadą rybacką, była tu inna wioska – chaotyczna, zbudowana z drewna i kamienia, rozciągnięta przy ujściu rzeki Dee. Nazywano ją Futty, a jeszcze wcześniej – po prostu „Foot of the Dee”. Rybacy, marynarze, ich żony i dzieci – tworzyli zwartą społeczność, żyjącą w rytmie przypływów i połowów. Domy budowano według potrzeb, bez planu, często na ziemi zalewanej przez sztormy. Było skromnie, ciasno i niewygodnie – ale wspólnota, choć biedna, funkcjonowała na własnych zasadach.

Wszystko zmieniło się na początku XIX wieku. Miasto Aberdeen – rosnące, bogacące się na przemyśle morskim i handlu – dostrzegło konieczność uporządkowania nadbrzeżnej strefy. Władze miejskie postanowiły zreorganizować chaotyczną osadę Futty, dając jej nową formę, lepsze warunki sanitarne i spójność przestrzenną. Do realizacji tego zadania wyznaczono miejskiego architekta, Johna Smitha – człowieka, który miał w przyszłości zaprojektować m.in. zamek Balmoral.
W 1809 roku powstał plan, który wówczas był absolutnym novum: zaprojektowana od podstaw osada rybacka, o regularnym, modularnym układzie, odpowiadającym zarówno potrzebom mieszkańców, jak i trudnym warunkom nadmorskim. Smith zaproponował dwa niemal identyczne kwartały: North Square i South Square, każdy złożony z czternastu niskich domów ustawionych wokół centralnego placu. Co istotne – domy te odwrócono tyłem do morza. Nie po to, by je ignorować, ale by chronić się przed nieustannym północnym wiatrem i sztormami.
To rozwiązanie było przełomowe – Smith połączył funkcję, ochronę i wspólnotę w prostej, niemal archetypicznej formie. Każdy dom miał swój mały ogródek, a za nim – osobny budynek gospodarczy (tzw. outhouse), służący jako magazyn na drewno, wędki, sieci. Place wewnętrzne, dostępne tylko pieszo, pełniły rolę półpublicznej przestrzeni wspólnej – suszono tam sieci, rozmawiano, obchodzono święta i wspólnie śledzono zmiany pogody.
W ciągu kolejnych dekad osada się rozrastała – w 1837 roku dodano Middle Row, a w 1855 – Pilot Square, zamieszkiwany przez pilotów portowych. Choć każdy z tych fragmentów miał swoją specyfikę, wspólna pozostała zasada: modularność, niska zabudowa, orientacja na wspólnotę i odporność na morze.
W XX wieku wiele podobnych rybackich osad zniknęło lub uległo gentryfikacji. Footdee – paradoksalnie – przetrwało. Choć część mieszkańców wyjechała, a rybactwo przestało być głównym źródłem utrzymania, urbanistyczna forma i duch miejsca pozostały niemal nietknięte. Dziś to nie tylko zabytek czy atrakcja turystyczna, ale żywa tkanka – zamieszkana, zadbana, pełna mikrointerwencji mieszkańców, które kontynuują tradycję wspólnotowego, skromnego, ale przemyślanego projektowania.

3. Architektoniczne DNA codzienności
Na pierwszy rzut oka architektura Footdee może wydać się skromna, wręcz anonimowa. Niskie, prostokątne domy z szarego granitu, dwuspadowe dachy, małe okna, brak gzymsów czy ozdobnych detali. Ale wystarczy się zatrzymać, przejść powoli wokół któregoś z placów, by dostrzec, że to nie anonimowość – tylko cisza, a każdy dom mówi cicho, ale zdecydowanie.
3.1. Forma, która służy życiu
Domy w Footdee są niewielkie, przemyślane, oszczędne w wyrazie. Ich bryły tworzą zwartą, logiczną zabudowę – każde wejście skierowane jest do wewnętrznego placu, tworząc czytelną i bezpieczną przestrzeń półprywatną. Granit, z którego je wzniesiono, to lokalny materiał – trwały, odporny na wiatr, sól i czas. Wysokość zabudowy – zwykle jedna kondygnacja – pozwala zachować ciągłość horyzontu i dostęp światła, a jednocześnie nie dominuje nad człowiekiem. Architektura ta jest przeskalowana w dół – podporządkowana człowiekowi i wspólnocie, nie odwrotnie.
3.2. Outhouses: mikroarchitektura użytkowa
Każdy dom ma swój własny budynek gospodarczy – tzw. outhouse, zlokalizowany po przeciwnej stronie placu. Pierwotnie służył jako magazyn narzędzi i opału, czasem jako warsztat. Dziś wiele z nich zamieniono w miniaturowe domki letnie, pracownie, galerie, szklarnie czy składziki pełne charakteru. Te małe struktury tworzą osobną warstwę architektury – niejako architekturę życia codziennego – lekką, adaptowalną, a przez to niezwykle osobistą.
3.3. Kolor, detal, osobowość
To, co najbardziej porusza w Footdee, to indywidualizacja w mikroskali. Choć forma bazowa domów jest powtarzalna, mieszkańcy przez lata nadawali jej własne rysy. Drzwi pomalowane na głęboki błękit, czerwone okiennice, ceramiczne koty, stare tablice z nazwami, zawieszone kotwice, ozdobne latarnie, ławki z widokiem na plac. Wiele ogródków zawiera rzeźby z drewna, muszli, fragmentów łodzi. W niektórych zobaczyć można nawet łuki z kości wielorybów, pamiątki po dawnym Aberdeen – centrum przemysłu wielorybniczego. Wnętrza ogródków tworzą patchwork prywatnych światów, ale zaskakująco spójnych estetycznie. Nie ma tu krzyku formy – jest za to drobna, ale głęboka troska o detal.
3.4. Brak ulic, obecność sąsiadów
Jedną z najbardziej niezwykłych cech Footdee jest brak dróg. Placów nie przecina żadna ulica. Cała przestrzeń dostępna jest wyłącznie pieszo. Dzięki temu każdy metr kwadratowy osady jest potencjalną przestrzenią wspólną – miejscem rozmowy, dziecięcej zabawy, spotkania z sąsiadem, suszenia prania, siedzenia z książką na słońcu. Współczesne osiedla próbują odtwarzać to poprzez „strefy zamieszkania” – tu to po prostu funkcjonuje, naturalnie i od wieków.
W tej prostocie architektury Footdee kryje się ogromna mądrość: nie forma jest celem, lecz relacja – człowieka z miejscem, sąsiadem, codziennością. To architektura, która nie narzuca stylu życia, lecz tworzy warunki, by życie mogło się w niej swobodnie rozgrywać
.

4. Urbanistyka wspólnoty
Footdee to nie tylko zespół domów – to przemyślany układ przestrzeni, który od początku miał służyć wspólnocie, nie tylko jednostce. W czasach, gdy większość europejskich miast rozrastała się chaotycznie, a mieszkania klasy pracującej powstawały często bez dostępu do światła, higieny czy przestrzeni wspólnej, Footdee było czymś wyjątkowym: planowaną od podstaw mikrourbanistyczną strukturą, opartą na logice, ochronie i bliskości.
4.1. Dwa kwadraty: North i South Square
Podstawowy układ osady składa się z dwóch niemal identycznych kwartałów – North Square i South Square – zaprojektowanych w 1809 roku. Każdy z nich ma formę prostokątnego placu otoczonego domami ustawionymi w pierzeje. Do środka nie prowadzą ulice – tylko ścieżki piesze. Taki układ:
- chroni mieszkańców przed wiatrem od strony morza,
- zapewnia przestrzeń półprywatną – ani całkiem wspólną, ani całkiem indywidualną,
- wymusza kontakt: nikt nie może wejść do domu, nie mijając innych ludzi.
To nieprzypadkowe. W świecie Footdee urbanistyka to narzędzie tworzenia relacji społecznych – przestrzeń jest zaprojektowana nie tylko po to, by chronić przed zimnem, ale by wzmacniać więzi.
4.2. Modularność i powtarzalność
Każdy kwartał zawiera podobną liczbę domów – proste formy powtarzają się rytmicznie, ale dzięki orientacji do wewnątrz – tworzą małe społeczności z własnym centrum życia. Place pełnią funkcję wspólnotowych podwórek: tu naprawiało się sieci, rozmawiało, grało w piłkę, odpoczywało w ciszy. Dziś pełnią podobną rolę – z tą różnicą, że zamiast sieci są hamaki i doniczki, a dzieci bawią się z psem pod sąsiedzkim stołem.
Układ przestrzeni jest modularny, ale nie bezduszny. Nie chodziło o prefabrykację życia, ale o to, by każdy miał równe warunki – i podobny dostęp do światła, przestrzeni, relacji.
4.3. Chronione, ale nie zamknięte
Choć zabudowa tworzy rodzaj mikrofortecy – z domami skierowanymi do środka – Footdee nie odcina się od reszty miasta. Od wschodu prowadzi ścieżka na plażę, od zachodu – przejście do portu i centrum Aberdeen. To przestrzeń półotwarta, w której gość czuje się mile widziany, ale musi dostosować się do rytmu miejsca.
W tym sensie Footdee to pierwowzór modelu „15-minutowego miasta”, tylko w mikroskali: wszystko, co najważniejsze – mieszkanie, przestrzeń wspólna, morze, praca (dawniej port, dziś często domowa) – znajduje się w zasięgu kilku kroków.
4.4. Czas jako warstwa urbanistyki
Najciekawsze w urbanistyce Footdee jest to, że nadal działa – ponad 200 lat po powstaniu. Bez spektakularnych modernizacji, bez rozbudowanych sieci drogowych, bez „smart city”. To, co zostało zaprojektowane z myślą o wspólnocie rybaków, okazało się elastyczne i aktualne również dla współczesnych mieszkańców.
Zamiast izolować, urbanistyka Footdee łączy. Zamiast kontrolować – zaprasza do bycia częścią rytmu miejsca. Może właśnie dlatego tak wielu odwiedzających mówi o „uczuciu spokoju”, „kameralności” albo „jakby czas się zatrzymał”.
Jeśli współczesna urbanistyka chce być odpowiedzią na kryzys alienacji i nadmiaru – Footdee może być cichym, ale donośnym drogowskazem. Nie chodzi o powrót do rybackich wiosek, lecz o zrozumienie, że architektura wspólnoty zaczyna się od prostych decyzji: jak ustawisz dom, do czego otworzysz okno, czy zostawisz miejsce na sąsiada.

5. Footdee dziś: mieszkanie jako relacja
W świecie, w którym architektura mieszkaniowa coraz częściej podporządkowana jest normatywnym wskaźnikom, powierzchniom minimalnym, parametrom parkingowym i ROI dla inwestora, Footdee trwa jak milczący wyjątek. Nie dlatego, że jest konserwowanym zabytkiem – ale dlatego, że nadal działa jako przestrzeń do życia, w której mieszkanie oznacza więcej niż posiadanie klucza.
5.1. Nowi mieszkańcy, stara struktura
Dawna społeczność rybacka stopniowo ustąpiła – część rodzin przeniosła się do nowocześniejszych osiedli w latach 60. i 70., część młodszych pokoleń szukała innych źródeł utrzymania. Ale Footdee nie stało się martwym „skansenem”. Dziś mieszkają tu emeryci, artyści, rodziny z dziećmi, lokalni rzemieślnicy, a także osoby, które – świadomie – szukały alternatywy dla standardowych rozwiązań mieszkaniowych.
To miejsce przyciąga tych, którzy cenią kontakt, widzialność, sąsiedzkość. Wielu mieszkańców zna się z imienia, przyjmuje gości bez zapowiedzi, dzieli się narzędziami, roślinami, historiami. W Footdee życie społeczne nie dzieje się „na zewnątrz” – jest częścią codziennego krajobrazu.
5.2. Wspólnota, która się nie zamknęła
Współczesna społeczność działa aktywnie – nie tylko jako nieformalna sieć kontaktów, ale też poprzez zorganizowane struktury. Kluczową rolę odgrywa Fittie Community Development Trust – lokalna organizacja, która odzyskała dawną kaplicę metodystów i przekształciła ją w centrum społecznościowe. To przestrzeń spotkań, warsztatów, debat, wydarzeń dla mieszkańców i sąsiadów spoza osady.
To również ważna deklaracja: Footdee to nie tylko przestrzeń do życia, ale miejsce, w którym życie wspólne nadal się kształtuje.
5.3. Mieszkanie jako odpowiedzialność
Wielu mieszkańców aktywnie dba o wygląd osady – nie z obowiązku, lecz z potrzeby. Malują okiennice, odnawiają domki gospodarcze, sadzą kwiaty, wymyślają mikroinstalacje. Zdarza się, że jeden sąsiad podlewa rośliny drugiego, ktoś inny naprawia wspólne ogrodzenie. To, co gdzie indziej wymaga regulaminów wspólnoty mieszkaniowej, tutaj wynika z relacji, nie z przepisów.
Ciekawe jest to, jak architektoniczna skala Footdee sprzyja tym gestom – ponieważ wszystko jest blisko, widzialne, dostępne. Nie ma anonimowości wieżowca czy niepamięci osiedlowego szeregowca. Tutaj nawet najmniejsza interwencja staje się częścią wspólnego obrazu.
5.4. Footdee jako model?
Oczywiście, Footdee nie jest uniwersalnym wzorcem. Ma ograniczoną skalę, specyficzny kontekst, unikalną historię. Ale w czasach, gdy coraz więcej mówi się o kryzysie społecznego wymiaru mieszkalnictwa, o alienacji w nowych osiedlach i o potrzebie budowania relacji sąsiedzkich – Footdee pokazuje, że to możliwe.
Nie przez wielkie gesty architektoniczne, ale przez czytelny układ urbanistyczny, otwartą strukturę przestrzeni wspólnych i architekturę, która nie dominuje, lecz zaprasza.
Współczesne Footdee to nie nostalgia, ale alternatywa. To przestrzeń, która – choć zbudowana dwa wieki temu – mówi dziś może nawet bardziej donośnie niż kiedykolwiek: mieszkanie to relacja. A relacje wymagają miejsca.

6. Co współczesna architektura może zabrać z Footdee?
Footdee nie jest wzorem do kopiowania. To byłoby naiwne – inna epoka, inne uwarunkowania społeczne, inne tempo życia. Ale Footdee jest opowieścią, która może kształtować współczesną wyobraźnię architektoniczną – szczególnie w kontekście mieszkaniowym, który coraz częściej oddala się od człowieka, relacji i prostoty.
Zamiast pytać: „jak zreplikować Footdee?”, warto zapytać: „co projektanci i urbaniści mogą z tej osady zrozumieć i zastosować we współczesnym kontekście?”
6.1. Skala, która służy człowiekowi
W świecie podwyższonych norm, gęstości zabudowy i maksymalizacji powierzchni użytkowej, Footdee przypomina, że najważniejsza jest skala odczuwalna – ludzka. Niskie domy, małe odległości, bliskość sąsiadów – to warunki, które budują poczucie bezpieczeństwa, tożsamości i obecności. Nowoczesne projektowanie mieszkaniowe może czerpać z tej logiki niskiej, gęstej zabudowy z wysokim udziałem przestrzeni wspólnych.
6.2. Przestrzeń wspólna jako rdzeń projektu
W Footdee nie ma strefy rekreacyjnej „dla dzieci” wciśniętej w narożnik osiedla ani parkingu z widokiem na loggie. Jest plac, który żyje – przez cały dzień, przez cały rok. To centrum codzienności, nie dodatek do niej. Architekci mogą z tego wyciągnąć prostą lekcję: nie projektujmy przestrzeni wspólnej jako funkcji dodatku – niech stanie się strukturą, wokół której układa się życie prywatne.
6.3. Rytm i powtarzalność – nie musi być nudna
Układ domów w Footdee jest powtarzalny, ale nie monotonny. Każdy mieszkaniec przez lata dodawał coś własnego: kolor, detal, kompozycję ogrodu. To pokazuje, że modularność nie musi być ujednoliceniem. Jeśli zostawimy przestrzeń na ekspresję mieszkańców, powtarzalna forma może stać się strukturą dla różnorodności.
6.4. Brak ulic jako potencjał
Footdee działa w pełni bez dróg przejezdnych – to miejsce stworzone dla pieszych, nie dla samochodów. Ten wybór w XXI wieku może wydawać się utopijny, ale w rzeczywistości jest coraz bardziej realny – dzięki koncepcjom „miasta 15-minutowego”, rewitalizacji ulic jako przestrzeni społecznych, priorytetyzacji mikromobilności. Projektując nowe osiedla, warto przemyśleć nie tylko miejsce dla samochodu, ale czy naprawdę go tam potrzebujemy.
6.5. Mieszkanie jako część większej całości
W Footdee dom nie jest zamkniętym pudełkiem – to fragment sieci. Każde drzwi prowadzą nie tylko do wnętrza, ale również na wspólny plac, do codziennego rytuału spotkań, pogawędek, troski o wspólną przestrzeń. Nowoczesna architektura często izoluje – Footdee łączy. I w tym być może kryje się jego największa lekcja:
Architektura mieszkaniowa nie jest tylko odpowiedzią na potrzeby funkcjonalne. Jest przestrzenią społeczną – warunkiem lub przeszkodą dla wspólnoty.
Nie chodzi o to, by wszędzie budować mikroosady rybackie z XIX wieku. Ale chodzi o to, by tworzyć miejsca, które pozwalają ludziom być razem, a nie tylko obok siebie. Footdee nie potrzebuje marketingu, pakietów premium, concierge’a ani architektury „ikonicznej”. Wystarczyły: granit, proporcje, sąsiedztwo i wspólny plac.
Resztę stworzyli mieszkańcy – i o to właśnie chodzi.
7. Zakończenie: o architekturze, która łączy
Jako architekt, często szukam odpowiedzi na pytanie: czym naprawdę jest dobre miejsce do życia? Nie w ujęciu katalogowym czy deweloperskim – ale z perspektywy człowieka, który mieszka, oddycha, wychodzi przed dom. Footdee nie jest spektakularne. Nie oferuje luksusowych rozwiązań ani innowacyjnych technologii. Ale oferuje coś znacznie bardziej trwałego: relację.
Relację między domem a ulicą. Między sąsiadami. Między przeszłością a teraźniejszością. Między formą a funkcją. Między codziennością a poczuciem zakorzenienia.
W świecie, w którym architektura zbyt często bywa ilustracją idei albo produktem inwestycyjnym, Footdee jest przypomnieniem, że architektura może być tłem dla wspólnoty – i to tło bywa ważniejsze niż forma. Może właśnie dlatego spacerując po tym miejscu, człowiek czuje coś głębokiego – że miejsce i ludzie się nawzajem potrzebują.
Może zamiast tworzyć nowe symbole urbanistyczne, powinniśmy częściej przyglądać się takim „cichym bohaterom przestrzeni”. Może warto tworzyć więcej przestrzeni, które nie onieśmielają, ale zapraszają. Miejsc, które nie przytłaczają estetyką, ale pozwalają żyć po swojemu. Footdee pokazuje, że to możliwe – i że warto.