Dom-wyspa. Projekt zamieszkania z wodą, nie przeciw niej

Schemat koncepcji domu retencyjnego – krąg jako struktura odpornościowa, dach jako system retencji, dom jako część ekosystemu.

1. Brief i profil inwestorów

Wyobraźmy sobie parę, która postanawia zbudować dom poza miastem. Nie ucieka przed cywilizacją, ale szuka innego rytmu. W mieście wszystko dzieje się zbyt szybko — decyzje, zakupy, powiadomienia, korki, logistyka życia codziennego. Chcą wyhamować. Pracują w zawodach, które nie wymagają fizycznej obecności w biurze. Mają dwójkę dzieci, które większość dnia spędzają na świeżym powietrzu, jeśli tylko mają taką możliwość.

Zamiast szukać działki na osiedlu domów podmiejskich, wybierają miejsce, które większość inwestorów ominęłaby szerokim łukiem. To teren trudny: płaski, niezurbanizowany, z naturalnym zagłębieniem, w którym gromadzi się woda. Po deszczu podłoże zamienia się w błoto, a na wiosnę część działki stoi pod wodą przez kilka tygodni. Nie ma kanalizacji deszczowej, nie ma odwodnienia, nie ma asfaltowej drogi. Jest cisza, przestrzeń, nieprzewidywalność i — według nich — potencjał.

Wiedzą, że to miejsce będzie wymagało innego podejścia. Nie chcą go „osuszać”, regulować ani zabezpieczać betonem. Szukają architektury, która zaakceptuje te warunki — a może nawet z nich skorzysta. W briefie nie pojawia się pytanie o to, jak zneutralizować wodę, lecz: jak zamienić ją w element użytkowy, rytmiczny, obecny na co dzień.

Chcą żyć możliwie niezależnie. Planują duży warzywnik i przestrzeń do przetwarzania żywności. Szukają miejsca, w którym deszcz nie będzie przeszkodą, ale źródłem — do podlewania, do chłodzenia, do życia. Szukają domu, który nie potrzebuje garażu na dwa SUV-y, ale potrzebuje pomostu, narzędziowni, miejsca na przechowywanie deszczówki i możliwość chodzenia boso od maja do października.

Z funkcjonalnego punktu widzenia ich potrzeby są raczej standardowe: około 160–180 m² powierzchni użytkowej, otwarta strefa dzienna z kuchnią, jadalnią i salonem, trzy sypialnie (w tym główna z widokiem), dwie łazienki, pralnia i pomieszczenie techniczne. Do tego taras, składzik zewnętrzny i miejsce do pracy zdalnej. Ale to tylko punkt wyjścia. Tak naprawdę chodzi o coś więcej — o stworzenie przestrzeni, która nie będzie tłumaczyła się ze swojej obecności w tym miejscu, tylko stanie się jego naturalną częścią.

Z tego briefu nie wynika jednoznaczny obraz budynku. Ale wyraźnie widać, czego ten dom nie powinien robić: nie powinien walczyć z wodą, udawać domku katalogowego ani próbować „zniknąć”. Ma być obecny, uczciwy i użyteczny. Ma działać. Ma przyjąć warunki zamiast je wypierać. I to właśnie ten moment — punkt zerowy projektu — staje się najciekawszy. Bo wszystko, co dalej, musi wynikać z tej decyzji: zaakceptować wodę i zamienić ją w fundament.

2. Układ funkcjonalny i założenia przestrzenne

Dom, który ma działać w tak trudnych warunkach gruntowych, musi być przede wszystkim zwarty. Nie tylko ze względów konstrukcyjnych, ale też życiowych — żeby nie tracić energii na ogrzewanie pustych ciągów, żeby mieć wszystko w zasięgu kilku kroków, żeby dało się funkcjonować nawet wtedy, gdy zewnętrzne strefy będą czasowo niedostępne z powodu wody, błota czy śniegu.

Układ funkcjonalny nie jest eksperymentem — ma być czytelny, logiczny i wygodny. Centralnym punktem domu staje się otwarta strefa dzienna, z kuchnią, jadalnią i salonem. To miejsce wspólne, do którego prowadzi naturalna cyrkulacja z każdej innej części budynku. Nie ma tu wąskich korytarzy ani zamkniętych narożników — przestrzeń ma działać jak serce: rytmicznie, płynnie, z możliwością obserwacji otoczenia we wszystkich kierunkach.

Dookoła tej strefy obrastają pozostałe funkcje. Trzy sypialnie — dwie dziecięce i jedna główna — rozmieszczone są w sposób umożliwiający zachowanie prywatności, ale bez izolacji. Główna sypialnia otwiera się na stronę północno-wschodnią, w kierunku naturalnego rozlewiska. Tam też znajduje się wyjście na taras — nie jako rekreacyjny balkon, ale jako codzienna platforma funkcjonowania: miejsce do suszenia ziół, rozmów, obserwowania wody.

Dom zawiera dwie łazienki: jedną ogólnodostępną, drugą zlokalizowaną przy sypialni głównej. Układ instalacyjny zakłada ich bliskość względem siebie i względem pomieszczenia technicznego z funkcją pralni — zarówno ze względów użytkowych, jak i projektowych, by ograniczyć długość pionów instalacyjnych.

Strefa wejściowa projektowana jest jako śluza — nie tylko fizyczna, ale mentalna. To miejsce, w którym można się zatrzymać, zostawić narzędzia ogrodowe, osuszyć buty, przepiąć w tryb wewnętrzny. Nie chodzi o reprezentacyjne wejście, ale o bufor: pomieszczenie przejściowe między warunkami zewnętrznymi a wnętrzem.

Ważną częścią założeń jest też integracja z otoczeniem. Zamiast klasycznego tarasu przylegającego do ściany salonu, planowane są pomosty i platformy, które wychodzą poza obrys budynku — zawieszone nad wodą lub przylegające do ogrodu. Ogród warzywny nie jest dodatkiem, tylko częścią codziennego użytkowania — musi być dostępny suchą stopą, ale nie asfaltową alejką. Projekt zakłada, że przestrzeń między domem a gruntem nie będzie „przydomowa” w klasycznym sensie. Będzie wymagać uważności, pracy, czasem przejścia przez błoto.

Układ przestrzenny, choć pozornie tradycyjny, podporządkowany jest jednemu nadrzędnemu celowi: stworzyć dom, który działa nie tylko wewnątrz, ale również w relacji do wody, światła, roślin i ruchu. Tu nie ma mowy o estetyce jako dekoracji. Każda funkcja ma swoje uzasadnienie w codziennym rytmie życia — rytmie, który nie zaczyna się w drzwiach, ale już przy wejściu na działkę.

3. Działka i warunki terenowe

Działka, na której ma powstać dom, nie jest typowa. To nie katalogowy „piękny widok na południe” ani działka budowlana z wytyczonym frontem i przyłączami w skrzynce. To kawałek ziemi o nieuregulowanym statusie hydrologicznym, na którym architektura nie może być prostym powtórzeniem znanych schematów.

Teren jest płaski, z lekkim obniżeniem w północno-wschodnim narożniku. Tam właśnie po intensywnych opadach tworzy się naturalne rozlewisko — woda zatrzymuje się na kilka dni lub tygodni, zanim powoli wsiąknie lub wyparuje. Gleba jest ciężka, gliniasta, z warstwą organiczną i niewielką przepuszczalnością. W porach mokrych woda gruntowa podchodzi na tyle blisko powierzchni, że klasyczne fundamenty przestają być sensownym rozwiązaniem.

Brak kanalizacji deszczowej oznacza, że wszystko, co spadnie z nieba, zostaje na działce. Nie ma odwodnień liniowych, nie ma rowów odprowadzających wodę, nie ma możliwości „pozbycia się problemu”. I właśnie dlatego ta działka jest tak interesująca.

To nie jest przestrzeń do ujarzmienia, ale do przeczytania. Nie ma tu wygodnych warunków, ale jest potencjał do zaprojektowania układu, który będzie funkcjonował w zgodzie z wodą, nie przeciwko niej. Woda w tym przypadku nie jest przeszkodą — jest informacją. Pokazuje, gdzie grunt potrzebuje odpoczynku, gdzie trzeba zostawić przepuszczalną strefę buforową, gdzie architektura powinna się cofnąć, a gdzie może się wynieść.

Krajobraz wokół działki jest otwarty, z nielicznymi punktami wertykalnymi: kilkoma samotnymi drzewami, linią trzcin wzdłuż granicy, fragmentem zdziczałego sadu. Widok nie jest spektakularny, ale przestrzeń ma swoją głębię. Światło rozchodzi się tu równomiernie, a wiatr nie natrafia na opór. To miejsce, w którym wszystko jest trochę za blisko — grunt, pogoda, cykl przyrody — ale w tym właśnie tkwi jego wartość.

Trzeba przyjąć, że projektując na takiej działce, nie stawia się budynku na krajobrazie. Tworzy się go w relacji do niego. To znaczy: każdy ruch — czy będzie to wyniesienie budynku, forma tarasu, czy ukształtowanie przestrzeni między domem a wodą — musi wynikać z analizy warunków gruntowo-wodnych. Tu nie projektuje się tylko obiektu, ale całą sytuację osadzenia.

Ten kontekst — woda, ciężki grunt, brak odwodnienia, ekspozycja na wiatr i światło — nie tylko wpływa na decyzje techniczne. On sam w sobie wywołuje formę. Właśnie z tego napięcia między ograniczeniem a potencjałem zaczyna wyłaniać się właściwa koncepcja architektoniczna.

4. Definicja problemu projektowego i teza dla rozwiązania

Problem, który stawia przed nami ta działka, nie polega na ograniczeniu powierzchni zabudowy ani skomplikowanej konfiguracji granic. Nie chodzi o dopasowanie się do sąsiedztwa, bo go tu praktycznie nie ma. Problem nie jest też estetyczny. On jest fizyczny, materialny i całkowicie podstawowy: jak zbudować dom w miejscu, w którym woda regularnie zalewa grunt, a każda ingerencja może pogorszyć sytuację zamiast ją poprawić?

Większość projektów domów jednorodzinnych zaczyna się od podziału funkcji, orientacji względem stron świata i rysowania układu pomieszczeń. Tu było odwrotnie. Najpierw trzeba było odpowiedzieć na pytanie: czy w ogóle da się tu zamieszkać, a jeśli tak — to jakim kosztem, jakimi środkami, na jakich zasadach.

Nie chodziło więc o znalezienie miejsca na działce, gdzie da się „wcisnąć” dom. Chodziło o zbudowanie takiego układu, w którym dom nie tylko fizycznie przetrwa w warunkach podmokłych, ale będzie potrafił je wykorzystać jako wartość użytkową i środowiskową.

W skrócie: nie budujemy domu pomimo wody. Budujemy go w relacji do niej.

Z tego założenia wynika główna teza projektowa:
dom nie powinien odgradzać się od wody, lecz współtworzyć z nią środowisko zamieszkania.

Jeśli woda sezonowo gromadzi się wokół budynku — trzeba ją zaakceptować i umożliwić jej kontrolowany przepływ. Jeśli grunt jest nieprzepuszczalny — trzeba znaleźć sposób, by budynek nie obciążał go punktowo. Jeśli opady nie odpływają z działki — to znaczy, że trzeba je przyjąć, zatrzymać, przefiltrować i ponownie wykorzystać.

W tradycyjnych warunkach, projektant próbuje znaleźć kompromis pomiędzy potrzebami użytkownika a ograniczeniami miejsca. Tu to miejsce jest głosem — i trzeba go wysłuchać. Nie walczyć z wodą, ale włączyć ją do myślenia o przestrzeni. Nie izolować się od wilgoci, tylko zaprojektować dom jako element buforowy: strukturę, która oddycha, przesiąka, reaguje i współpracuje z wodą jako medium.

To nie oznacza rezygnacji z komfortu. Przeciwnie — dom ma być suchy, ciepły i funkcjonalny. Ale sposób, w jaki to osiągniemy, musi wynikać z innej logiki. Nie fundament i odwodnienie jako pierwsze, lecz strategia retencyjna jako struktura. Nie piwnica, tylko wyniesienie. Nie izolacja, tylko filtracja. Nie przesuszanie gruntu, tylko jego ochrona.

Z tak postawionym problemem, kolejne decyzje — o formie, układzie, materiale, orientacji — nie są już arbitralne. Są odpowiedzią na konkretne warunki. I w tym sensie — są konieczne.

5. Koncepcja architektoniczna

W odpowiedzi na warunki działki, brief inwestorów i przyjętą tezę projektową, rozwija się koncepcja domu jako wyspy — nie tylko w sensie metaforycznym, ale bardzo dosłownym. Dom nie stoi na działce, lecz pośród niej. Nie wpisuje się w siatkę, nie podąża za granicami, tylko wyznacza własne centrum i buduje wokół siebie krajobraz — wodny, biologiczny, użytkowy.

Zamiast fundamentu głęboko w gruncie, pojawia się płytka poduszka żwirowa, która nie tyle oddziela dom od gruntu, co tworzy przestrzeń pośrednią — warstwę buforową, kapilarnie suchą, ale przepuszczalną, nieinwazyjną. To na niej opiera się cała struktura budynku.

Zamiast prostokątnego rzutu dostosowanego do granic działki — plan koła. Nie jako gest formalny, ale jako konsekwencja sposobu, w jaki rozchodzi się woda, światło i życie codzienne. Okrągły plan eliminuje narożniki, uspokaja cyrkulację, umożliwia naturalny podział na strefę wspólną i obwodowe funkcje prywatne. Środek staje się przestrzenią dzienną — miejscem gromadzenia, światła, relacji — a wokół niego układają się sypialnie, łazienki i pomieszczenia techniczne.

Dach jest płaski, zielony, z ukrytym spadkiem do środka. Działa jak retencyjny staw — zbiera, opóźnia, filtruje i przekazuje wodę do podziemnych zbiorników. Jego powierzchnia nie kończy się na okapie — wykracza poza obrys ścian, tworząc cień, ochronę i przejście między wnętrzem a otoczeniem.

Dom nie ma klasycznego tarasu, tylko system pomostów i platform, które unoszą się nad strefą gruntu lub rozlewiska. To one organizują codzienny ruch — od wejścia, przez ogród, po fragment ogrodu warzywnego usytuowanego na wyniesieniu. Komunikacja zewnętrzna przypomina bardziej przechodzenie przez krajobraz niż chodzenie po posesji.

Materiały są naturalne i odporne — prefabrykowane elementy drewniane, posadowienie na wspólnej płycie, system zieleni dachowej o charakterze ekstensywnym. Każdy detal służy utrzymaniu równowagi — nie dopuszczeniu wilgoci do wnętrza, ale też nie całkowitemu jej wykluczeniu z otoczenia.

Ten dom nie stoi ponad wodą — on z nią współistnieje. Tworzy własną wyspę, ale nie izoluje się od otoczenia. Przyjmuje wodę, przetwarza ją, zarządza nią. W tym sensie nie jest tylko miejscem zamieszkania, ale mikrosystemem retencyjnym, który mógłby istnieć niezależnie od sieci zewnętrznych.

Koncepcja nie powstała z estetycznych ambicji, lecz z uważnego czytania miejsca. Z chęci zamieszkania w zgodzie z wodą, światłem, ciężarem gruntu i porami roku. I właśnie dlatego — choć powstała na potrzeby jednego konkretnego projektu — może być podstawą do rozwinięcia typologii.

6. Rozwiązania techniczne

Aby dom mógł rzeczywiście współistnieć z wodą — nie tylko na poziomie idei, ale w fizycznym sensie — konieczne było zaprojektowanie jego struktury jako całościowego systemu: odpornego, przepuszczalnego, elastycznego i możliwego do serwisowania w długiej perspektywie.

Podstawowym elementem zabezpieczającym budynek przed wilgocią i podtopieniami jest poduszka żwirowa, na której oparto całość konstrukcji. Zamiast klasycznych fundamentów, przyjęto rozwiązanie w postaci warstwowego podniesienia terenu z materiałów sypkich, stabilizowanych punktowo i ukształtowanych w lekkim kopcu. Płyta fundamentowa została zaprojektowana jako monolityczna, izolowana termicznie i przeciwwilgociowo, bez zbędnych przebić instalacyjnych od spodu. Dzięki temu kontakt budynku z gruntem jest zredukowany do minimum, a wymiana wilgoci odbywa się poprzez warstwę drenującą.

Cały budynek oparty jest na konstrukcji drewnianej — prefabrykowane panele CLT lub szkielet drewniany, umożliwiający modułowy montaż oraz ograniczenie ciężaru konstrukcji. To rozwiązanie nie tylko ułatwia transport i montaż na trudnym terenie, ale także pozwala na precyzyjne wykonanie detali istotnych z punktu widzenia szczelności i energooszczędności.

Dach płaski zaprojektowano jako warstwowy układ retencyjny z zielenią ekstensywną, warstwą filtracyjną i zintegrowanym przelewem środkowym. Cała jego powierzchnia działa jak płytki zbiornik — woda opadowa jest tymczasowo zatrzymywana, a następnie kierowana do zbiornika retencyjnego, zlokalizowanego w strefie technicznej przy pomieszczeniu gospodarczym. Ze względu na warunki gruntowe, zbiornik wykonano jako naziemny — częściowo zagłębiony w żwirowym nasypie, z przelewem awaryjnym kierowanym do ogrodu hydrofitowego.

System wentylacji i ogrzewania opiera się na wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła oraz ogrzewaniu powierzchniowym (niskotemperaturowym), zasilanym pompą ciepła typu powietrze–woda. Z uwagi na wilgotność otoczenia, szczególną uwagę poświęcono zaprojektowaniu detali okiennych i wentylacyjnych — zastosowano nawiewniki niskie, umożliwiające wymianę powietrza przy zachowaniu komfortu cieplnego.

Woda szara (z łazienek i pralni) kierowana jest do naturalnego systemu oczyszczania, opartego na roślinności hydrofitowej. Ogród oczyszczający znajduje się w północno-wschodniej części działki, gdzie wcześniej tworzyło się rozlewisko — przekształcono je w aktywną strefę buforową, zdolną do przyjmowania, filtrowania i częściowego magazynowania wody oczyszczonej.

Komunikacja zewnętrzna została zaprojektowana jako system drewnianych pomostów, które prowadzą od strefy wejściowej do ogrodu, składzika i warzywnika. Dzięki podniesieniu nad teren, pomosty umożliwiają funkcjonowanie domu niezależnie od czasowego zalania części działki.

Wszystkie zastosowane rozwiązania — od konstrukcji po zagospodarowanie wody — są podporządkowane jednej nadrzędnej zasadzie: dom nie tworzy barier, tylko buduje system współpracy z wodą, gruntem i krajobrazem. To nie są elementy dodatkowe, ale integralna część projektu, bez których budynek nie spełniłby swojego podstawowego założenia: działać w miejscu, w którym nie powinno się budować w sposób tradycyjny.

7. Typologia i podsumowanie

Ten projekt nie był próbą stworzenia ikonicznej formy. Powstał z potrzeby — nie stylizacji. Nie chodziło o wpisanie się w trendy architektury ekologicznej, lecz o odpowiedź na konkretne warunki gruntowe, konkretne potrzeby życiowe i konkretne ograniczenia terenu. A jednak w trakcie pracy nad nim pojawiło się coś więcej niż tylko jednorazowe rozwiązanie.

Zaczęliśmy zauważać, że wiele decyzji — pozornie jednostkowych — układa się w logiczny system. Że forma koła, wyniesienie nad grunt, płaski dach z retencją, koncentryczny układ funkcji i relacja z wodą mogą nie tylko rozwiązywać lokalny problem, ale tworzyć uniwersalną zasadę projektowania domów w krajobrazie podmokłym.

Z tego myślenia wyłoniła się robocza typologia, którą nazwaliśmy „Kręgiem Retencyjnym”. To nie katalogowy projekt, ale idea domów odpornościowych — budynków, które zamiast neutralizować wodę, traktują ją jako współprojektanta.

Na czym opiera się ta typologia?

Na kilku powtarzalnych założeniach:
zwarta forma w planie koła lub owalu, eliminująca narożniki i skracająca obwód zewnętrzny;
płaski, zielony dach o funkcji retencyjnej, działający jak pierwsza linia kontaktu z opadami;
wyniesienie na poduszce żwirowej, zamiast fundamentu zintegrowanego z gruntem;
modularna konstrukcja drewniana, umożliwiająca szybki montaż i adaptację do różnych wariantów funkcjonalnych;
strefa wejściowa jako śluza, oddzielająca wnętrze od zmiennych warunków zewnętrznych;
system pomostów, traktowanych jako naturalna kontynuacja domu i infrastruktura dla życia codziennego w zmiennym terenie.

To model, który można skalować. Nadaje się nie tylko dla domu rodzinnego, ale też w wersji mniejszej — dla pary, osób starszych, lub większej — w zabudowie bliźniaczej, grupowej, cohousingowej. Może powstawać na działkach niestabilnych, trudnych, niedostosowanych do klasycznych fundamentów i nieprzyjaznych dla typowych inwestycji.

Krąg Retencyjny to nie dom przyszłości. To dom potrzebny tu i teraz. W miejscach, które będą coraz częściej zalewane, gdzie woda nie będzie już wyjątkiem, ale warunkiem. W czasach, w których architektura nie może być tylko formą — musi być strategią przetrwania i elementem ekosystemu.

Zaczęło się od jednego briefu. Ale skończyło się na propozycji nowego sposobu myślenia o tym, jak można — i jak warto — zamieszkiwać wodę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *